Madagaskar

Rybacy z Madagaskaru
04.11.15 Po długo oczekiwanej odprawie Czarny wyrusza w dalszy etap. Mamy bardzo pomyślną prognozę na następny tydzień. Ponieważ płyniemy w czworo, ja też pełnię wachty przy sterze. Niestety pierwszy raz zasiadam za sterem w okularach.

Kiedy mijamy północny przylądek Madagaskaru - Ambre - ustają duże oceaniczne fale i lżeje wiatr. Mamy wrażenie, że pływamy po Mazurach. Po 8 dniach żeglugi do zatoki na wyspie Nosi Be wpływamy nocą. 

Gdy zbliżamy się do wyspy, mija nas duży statek pasażerski. No to widać, że musiało się tutaj dużo zmienić. Rano podpływa na dingi młody chłopiec Kool i przedstawia się jako agent firmy „Yacht Help Services”. Dwie godziny później zjawia się „szef” tej firmy Jimmy, który mówi po angielsku. Uzgadniam z chłopakami, że będą pilnować za 10.000 ariary (3 $ USA ) nasze dingi na brzegu. Wiem, że to bardzo mało, ale taką cenę podał Jimmy. Mam okazję pozbyć się nadmiaru moich ciuchów, które przekazałem szefowi, jako dodatkowe wynagrodzenie.

Tak, od 1998 roku w Nosi Be zmieniło się bardzo dużo. Już z jachtu widać, że w porcie od samego rana panuje duży ruch. Na kotwicowisku stoi 8 jachtów. Do nabrzeża bez przerwy podpływają łodzie. Ze statku wyładowuje się Coca Colę i piwo. Kilka razy dziennie ze stałego lądu przypływa strasznie obładowany prom. Nie wiem, jak zareagowałyby na to nasze władze portowe.
Kiedy pasażerowie opuszczają prom, na ląd wychodzą dorodne byki – zebu (świeża dostawa mięsa). Kroczą dumnie ze swoimi wielkimi rogami nie wiedząc, że to ich ostatnia droga.

Dostawa świeżego mięsa do Nosi Be
W głębi zatoki jest przystań dla tych egzotycznych „ptaków” Oceanu Indyjskiego – Dhow. Jak kilkaset lat temu wypływają i przypływają do tego portu dostarczając różne towary.

Zadbano też o turystów i wybudowano specjalne zadaszenie z ławeczkami. Załatwiam formalności w tutejszej policji. Niby oficjalnie mam zapłacić 60.000 ariary ale policjanci domagają się jeszcze extra 30.000 po 10.000 dla każdego z nich. Rachunku nie otrzymałem. W kapitanacie portu zapłaciłem 65,000 ale otrzymałem rachunek. Do portu trzeba przejść przez 2 szlabany. Jestem świadkiem, jak wyjeżdżający samochód zostaje zatrzymany przy pierwszym szlabanie, policjant wsadza łapę do samochodu, potem „dyskretnie” wsadza ją do kieszeni i podnosi szlaban. Przez drugi szlaban kierowca wyjeżdża już bez problemu. 

Największą niespodzianką są tutejsze żółte taksówki („pusz- pusz”), które zastąpiły ryksze. Jest ich bardzo dużo. Przejazd taką taxi z portu do miejscowego targowiska (2 km) kosztuje 500 ariary od osoby. 

Przypłynęliśmy w dobrym okresie, bo na targowisku można kupić papaje, mango, banany no i warzywa. Mięso należy tu kupować rano, gdy jeszcze nie nastąpi nalot much. W supermarkecie cena takiego samego mięsa jest ponad 100% droższa. 

Targ warzywno-owocowy w Nosi Be
Zaskakuje mnie, że jest tutaj bardzo dużo dzieciaków. W Nosi Be nie ma przedszkola, więc niektóre z dzieci muszą spędzać czas na targowisku wraz ze swoimi mamusiami.

Dzieci z bazaru w Nosi Be


No i co najciekawsze, tutejszy rum jest dalej bardzo tani, co niesamowicie cieszy Malgosię i Daniela (7$ USA za 4,5 litra).

Jesteśmy tutaj w okresie, gdy można spodziewać się cyklonu. Tak więc uważnie ślędzę prognozę pogody. Właśnie wczoraj zauważyłem, że około 1000 mil na wschód od Madagaskaru tworzy się cyklon. 

16.11.15 Dziś od rana wielki ruch w porcie, bo przypłynął duży statek pasażerski. Tak jak w wielu portach na Karaibach, gdzie statki stoją na kotwicy, na nabrzeżu wyłożono czerwony dywanik. Pod specjalnym namiocikiem, w którym obowiązkowo musi być lekarz, przynajmniej jeden z oficerów, załoga ze statku oraz dużo schłodzonych napoi - czeka się na pierwszych pasażerów. Dziś w porcie jest dużo policji i wojska. Pasażerów ze statku dowozi się specjalnymi łodziami. Na nabrzeżu czeka na nich 10 mikrobusików. Dla lokalnych samochodów wjazd do portu został zamknięty. Oczywiście wzdłuż całej drogi do centrum wystawiono stragany z pamiątkami. Nie wiem, co pasażerowie statku zobaczyli na tej ciekawej wyspie w ciągu kilku godzin, bo już o 1630 statek wypływa dalej. Dziś nie było świeżej dostawy mięsa na Nosi Be.

W mojej ulubionej restauracji, gdzie jest Internet, sprawdzam prognozę pogody na najbliższe dni. Okazuje się, że cyklon, o którym wspomniałem wyżej, stracił swoją moc. Nie znaczy, żeby zmniejszyć czujność.